Na skutek tragicznych okoliczności, jedna z ofiar awaryjnego lądowania samolotu Swiss w Graz zmarła w szpitalu. Wydarzenie miało miejsce 23 grudnia, kiedy to samolot lecący z Bukaresztu do Zurychu musiał nagle lądować z powodu dymu, który pojawił się zarówno w kokpicie, jak i w kabinie pasażerskiej.
Młody członek załogi, który doznał obrażeń w trakcie lądowania, został przewieziony na intensywną terapię w szpitalu, gdzie niestety zmarł 30 grudnia. W komunikacie prasowym, linie lotnicze Swiss potwierdziły tę tragiczną wiadomość, dodając, że są głęboko zszokowani i zasmucony stratą swojego kolegi. “Nasze myśli są z rodziną zmarłego, a ból, jaki odczuwają, musi być niewyobrażalny” – powiedział Jens Fehlinger, dyrektor generalny Swiss.
Członkowie zarządu firmy zapewnili, że czynią wszystko, co w ich mocy, aby wspierać rodzinę zmarłego oraz dążyć do ustalenia przyczyn zdarzenia. Niejasne pozostają okoliczności, które doprowadziły do wystąpienia dymu w kabinie oraz kokpicie.
W związku z tym, Prokuratura w Grazu wszczęła śledztwo w sprawie możliwej, nieumyślnej szkody ciała. Celem dochodzenia jest wyjaśnienie przyczyn tego tragicznego wypadku.
W obliczu tej tragedii, firma Swiss dziękuje również służbom ratunkowym, które zorganizowały pomoc dla pasażerów i załogi w Graz, zapewniając im profesjonalną opiekę w tym trudnym czasie.
Źródło: 20min.ch
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, wiadomościami, polskimi usługami, ofertami pracy i wydarzeniami w Szwajcarii!
No pięknie, co za tragedia. Nie wiem, kto tam w Swiss odpowiada za bezpieczeństwo, ale chyba pora na jakieś konkretne zmiany. Dym w samolocie to nie jest normalka, a teraz mamy śmierć człowieka. A ci wszyscy dyrektorzy z “głębokim zszokowaniem” to mogą sobie mówić, ale co to zmienia? Może zamiast składania kondolencji lepiej by było zainwestować w porządną kontrolę i zapobiegać takim sytuacjom? Totalna żenada! 🤦♀️
Znowu tragedia w przestworzach. Niby zrobili awaryjne lądowanie, ale co to za pocieszenie, skoro ktoś stracił życie. Widać, że w branży lotniczej trzeba naprawdę popracować nad bezpieczeństwem, a nie tylko klepać formułki w komunikatach. Dobrze, że prokuratura się tym zajmuje, bo takie rzeczy nie mogą przejść bez echa. Skoro dym w kabinie, to pytanie, co się działo? Ciekawe, co jeszcze wyjdzie na jaw w trakcie śledztwa. Współczuję rodzinie zmarłego, bo to muszą być potworne chwile…
Tragiczne wydarzenie i smutna wiadomość, ale mam kilka wątpliwości co do całej sytuacji. Czy to naprawdę jedynie nieszczęśliwy wypadek, czy może problem z procedurami bezpieczeństwa w liniach Swiss? Dym w kokpicie i kabinie to nie jest coś, co dzieje się bez powodu. Ustalenie przyczyn to kluczowe zadanie, ale mam nadzieję, że to nie skończy się na słowach. Ciekawe, jak wyglądają standardy bezpieczeństwa w tej firmie i czy naprawdę są na odpowiednim poziomie. W takich momentach ważne jest nie tylko wsparcie dla rodziny, ale także konkretne działania, które zapewnią, że podobne tragedie się nie powtórzą.