W piątek, szwajcarska armia poinformowała o przypadku zakażenia gruźlicą u jednego z żołnierzy. Osoba ta, będąca członkiem Fliegerschule 81 w Payerne, otrzymuje opiekę medyczną i została izolowana od reszty personelu.
W ramach profilaktyki, około 40 innych żołnierzy także zostało odizolowanych, aby zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenieniu się choroby. Chory żołnierz najprawdopodobniej zaraził się gruźlicą przed rozpoczęciem służby wojskowej. Osoby, które miały z nim bliski kontakt, również zostały odseparowane.
Na szczęście, ministerstwo obrony podkreśliło, że gruźlica nie jest chorobą wysoko zaraźliwą i rozprzestrzenia się głównie drogą powietrzną. Ryzyko zakażenia wzrasta jednak w przypadku długotrwałego kontaktu. W większości przypadków, gruźlica manifestuje się jako gruźlica płucna, która jest skutecznie leczona farmakologicznie.
Obecnie nie ma skutecznej szczepionki dla dorosłych przeciwko gruźlicy płucnej, ale można zapobiec chorobie u osób, które miały kontakt z zakażonym, stosując leki przeciwgruźlicze. Dla ogółu społeczeństwa w Szwajcarii ryzyko zakażenia gruźlicą nie jest podwyższone.
Źródło: 20min.ch
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, wiadomościami, polskimi usługami, ofertami pracy i wydarzeniami w Szwajcarii!
No i co z tego, że jakiś żołnierz w Szwajcarii ma gruźlicę? Jakby tego było mało, 40 innych go odizolowali, bo boją się, że zaraz się wszyscy rozchorują. Słabe to! Przecież wszyscy wiedzą, że gruźlica nie jest wcale taka zaraźliwa jak wiele innych chorób. Przesadzają z tą paniką.
Jak dla mnie to wygląda na próbę wyciągnięcia dodatkowych funduszy na “dobre” medycyny i prewencję. A może po prostu chcą pokazać, jacy są odpowiedzialni? W Szwajcarii to zawsze tak jest, zamiast po prostu powiedzieć, że będzie dobrze i dać sobie siana, to tworzą całą szopkę. Co za cyrk!
Ciekawe, po co ta izolacja?
No to się narobiło, co? Szwajcaria niby taka bezpieczna, a tu żołnierze z gruźlicą. Serio? Jak to w ogóle możliwe? Przecież armia powinna być wzorem zdrowia i kondycji, a nie nosić takie choroby. A teraz 40 chłopaków w izolacji, toż to jak w filmie katastroficznym! I niby ryzyko nie jest wysokie, ale kto to wie? Ja bym się bała, mimo że tu wszystko niby “w porządku”. Fajnie, że dostają pomoc, ale to tylko pokazuje, że czasami nawet w najlepszych miejscach mogą się zdarzyć takie sytuacje. Tęsknię za Polską, gdzie może więcej się o tych rzeczach mówi.