W Szwajcarii zainicjowano kontrowersyjny projekt ustawodawczy, który ma na celu umożliwienie wprowadzenia pestycydów dopuszczonych w Unii Europejskiej do stosowania w tym kraju bez obowiązkowego procesu zatwierdzania. Inicjatywa, zgłoszona przez szefa frakcji Mitte, Philippa Matthiasa Bregy, wywołuje silny sprzeciw wśród ekologów i ekspertów ds. ochrony zdrowia.
Jednym z najbardziej niepokojących przykładów jest fungicyd Chlorothalonil, który był powszechnie stosowany w rolnictwie od lat 70-tych. Mimo zakazu jego stosowania od 2020 roku, substancja ta nadal wykrywana jest w niektórych regionach wód gruntowych, co stwarza poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego oraz jakości wody pitnej.
Jak informuje Roman Wiget, dyrektor realizującej dostawy wody w Berner Seeland, miejsce to zaopatruje około 60 000 mieszkańców w wodę pitną. Z powodu obecności Chlorothalonilu w wodzie gruntowej, Wiget nie może korzystać z części ujęć wody. „Chlorothalonil jest nadal mierzony w niezmiennie wysokich stężeniach, co uniemożliwia nam korzystanie z wykrytych źródeł” – mówi Wiget.
W odpowiedzi na te problemy, SWG buduje nową filtrację, co wiąże się z wydatkiem dwóch milionów franków, a koszty jej eksploatacji wyniosą dodatkowo 250 000 franków rocznie. Wiget podkreśla znaczenie ostrożnego użycia pestycydów w rolnictwie dla zachowania jakości wody.
Mimo to, parlamentarny projekt zmiany przepisów zyskuje na popularności. Celem jest umożliwienie stosowania około 80 substancji czynnych bez wymaganej obecnie procedury zatwierdzania. Zgodnie z oceną – wiele z wymienionych substancji jest wysoko toksycznych i stanowi zagrożenie dla ludzi, jak zauważa Eva Goldmann z WWF.
Bregy, wspierany przez rolników, argumentuje, że szwajcarska produkcja żywności jest silnie uzależniona od stosowania pestycydów. Jednocześnie ekologiczne organizacje i stowarzyszenia zajmujące się ochroną wód, takie jak Szwajcarski Związek Wody, Gaz i Ciepła, stanowczo odrzucają tę propozycję.
W Berner Seeland, z powodu wysokich kosztów nowej filtracji, SWG rozważa złożenie pozwu, jednak nie przeciwko rolnikom, ale przeciwko organowi zajmującemu się zatwierdzaniem pestycydów. Natomiast przedstawiciele Bundesamtu für Lebensmittelsicherheit und Veterinärwesen (BLV) odmówili komentarza na temat kontrowersyjnej inicjatywy Bregy’ego, jak informuje Tages-Anzeiger.
Źródło: 20min.ch
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, wiadomościami, polskimi usługami, ofertami pracy i wydarzeniami w Szwajcarii!
co za idiotyzm w ogóle pozwalać na wprowadzanie tych toksycznych pestycydów do Szwajcarii jakby nam tu ekologia nie wystarczała i wody pitnej nie mieli dość zanieczyszczonej przez to wszystko niech ten Bregy się ogarnie zamiast działać na korzyść rolników kosztem zdrowia mieszkańców
Serio? Znowu te same bajki o pestycydach? 🤦♂️ Nie rozumiem, jak można ryzykować zdrowiem ludzi dla kilku złotych więcej w kieszeni rolników. Chlorothalonil w wodzie? Jak to można ignorować?! Mamy już dość tych toksyn w jedzeniu i wodzie, a teraz planują jeszcze bardziej zaostrzyć sytuację?
Bregy chyba zgubił kontakt z rzeczywistością, bo mówienie o „potrzebie” pestycydów w XXI wieku to jakiś żart. Tak, bo przecież jak się nie wrzuci chemii, to całe plony się zmarnują, prawda? A może by tak pomyśleć o ekologicznych alternatywach? 🤔
Koszty związane z filtracją są śmieszne w porównaniu z tym, co może się wydarzyć, jeśli ktoś skusi się na te substancje. Jak woda w Berner Seeland jest zanieczyszczona, to kto za to zapłaci? Mieszkańcy, znowu? Nie kupuję tego. Ekologia i ludzkie zdrowie powinny być na pierwszym miejscu, a nie zyski kilku farmerów. Jak dla mnie, to totalny absurd.
Absurd! Po prostu żenada! Kto tu myśli? Zdrowie ludzi na pierwszym miejscu, a nie interesy rolników! Co z naszą wodą? Wstyd!