W Niemczech pojawiają się rośniejące wymagania dotyczące wprowadzenia tzw. Karenztagów dla pracowników zgłaszających choroby. Obecnie w Szwajcarii pracodawcy mają już prawo do niepłacenia za pierwsze dni nieobecności z powodu choroby, podczas gdy w Niemczech temat ten staje się coraz bardziej kontrowersyjny.
W kontekście rośniejącej liczby zgłoszeń o zwolnienia lekarskie, niemieccy pracodawcy obawiają się, że ich pracownicy są zbyt często nieobecni. W wywiadzie z „Handelsblatt” dyrektor generalny Allianz Versicherung, Oliver Bäte, zauważył, że „Niemcy stały się mistrzem świata w zgłaszaniu zwolnień lekarskich” i zachęcił do wprowadzenia Karenztagów.
Żądania o wprowadzenie Karenztagów oznaczają, że w pierwszych dniach choroby pracownicy nie otrzymywaliby wynagrodzenia. Debata na ten temat powraca po długim czasie; Karenztagi w Niemczech zniesiono w 1970 roku, co oznacza, że od tego czasu obowiązuje płatność wynagrodzeń od pierwszego dnia choroby.
Roczne wydatki niemieckich pracodawców na wynagrodzenia dla chorych pracowników wynoszą około 77 miliardów euro, co stanowi około 6% wszystkich wydatków na system ubezpieczeń społecznych w kraju. Dla porównania, średnia w Unii Europejskiej wynosi 3,5%, co wskazuje na tendencję wzrostową. Jak pokazuje analiza Techniker Krankenkasse, średnia liczba dni zwolnienia w ubezpieczonej grupie w 2024 roku wyniosła 17,7 dnia.
W Szwajcarii, jak donosi program „Espresso”, wprowadzono Karenztagi, które pozwalają pracodawcom na niepłacenie za jeden do trzech dni początku choroby, w zależności od tego, czy pracodawca ma ubezpieczenie na płatność za dni chorobowe. Krytycy twierdzą, że Karenztagi mogą prowadzić do nadużyć, gdy chory pracownik zachowuje się w sposób nieodpowiedzialny nakłaniając do przychodzenia do pracy, aby wykorzystać możliwość dodatkowego dnia płatnego zwolnienia. Pracodawcy argumentują, że Karenztagi mogą pomóc w ograniczeniu tego typu problemów.
W dyskusji nad wprowadzeniem Karenztagów w Niemczech oraz ich znaczeniu w Szwajcarii z pewnością jeszcze nie raz zagości temat, który wpływa zarówno na bezpośrednią sytuację pracowników, jak i ogólną sytuację na rynku pracy.
Źródło: 20min.ch
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z informacjami, wiadomościami, polskimi usługami, ofertami pracy i wydarzeniami w Szwajcarii!
no i proszę znowu to samo w Niemczech dyskusja o zwolnieniach lekarskich a u nas w Szwajcarii już się to wdraża i co z tego wynika wszystko na barkach pracowników a pracodawcy znowu rżną głupa że to dla naszego dobra przecież powód to ich oszczędności a nie dobrostan ludzi ludzie chorują a nie biorą wolne bo im się nudzi tylko że pewnie jak to wnioskowanie to na wyrost bo kto odważy się powalczyć o swoje zdrowie jak tak będą działać niech się już zdecydują co chcą więcej płacić za zwolnienia czy więcej osób przychodzić do pracy jak są chore bo to są dwie sprzeczne sprawy moim zdaniem way to go Niemcy w tym mistrzostwie a my się cieszymy że wcale nie tak daleko idziemy!
No serio? Wprowadzanie Karenztagów to jakiś absurd! Tak jakby to pracownicy mieli być winni, że są chorzy. To nie jest tak, że chcą siedzieć w domu na L4, tylko po prostu nie mogą przyjść do pracy! Ciekawa ma polityka w Niemczech – mistrzowie świata od zwolnień, a może po prostu niektórzy potrzebują odpocząć?
W Szwajcarii już to wprowadzili, a co z tymi, co naprawdę potrzebują pomocy? Nie po to się pracuje, żeby z każdym katarem martwić się, czy dostanę pieniądze, bo się rozchorowałem. Prawda jest taka, że ciułają, liczą kasę, a pracownicy to dla nich tylko liczby w excelu. Żeby nie było, ja nie popieram nadużyć, ale tkwienie w takich zasadach zabija zaufanie i wprowadza stres. Tak po ludzku, niech ktoś pomyśli o zdrowiu, a nie tylko o zysku!
co za bzdura no ludzie gdzie my żyjemy jak nie potrafią się ogarnąć to niech szukają roboty a nie zwolnienia lekarskie wszędzie dookoła to już przesada a te Karenztagi to chyba jedyne rozwiązanie ale widać że problem jest głębszy jak w ogóle można być takim mistrzem w braniu zwolnień no tylko w niemczech da się coś takiego wymyślić po prostu brak słów niech lepiej zajmą się tym co ważne bo pandemiczna rzeczywistość nie ułatwia sprawy a my zostajemy na lodzie